Sąsiadom urodziło się drugie dziecko, a ja miałam ćwiczyć snycerstwo. Takim sposobem z odpadu wyszła taka sobie tabliczka z imieniem noworodka. Najpierw miałam w zamyśle zrobić coś na wzór rejestracji na wózek, ale w końcu miałam ćwiczyć rzeźbę.
Tak więc oto moje pierwsze dłubanie w tym roku. Późno, ale lepiej późno niż wcale. Cały projekt w sumie wyszedł w praniu. Imię miało być tylko wypalane pirografem, ale tak dobrze mi się „strugało” deseczkę, że postanowiłam też imię „wydłubać”. Jednak dla lepszego efektu wizualnego, wyżłobienia dodatkowo przypaliłam, żeby było wyraźniejsze i czytelniejsze z daleka. Jak na pierwszy raz mi się podoba.
Chcesz zamówić cuda z drewna?
Zapraszam do kontaktu